Żeby kłuć niegrzeczne szczygły!" "Po co pan się tak najeżył?" Będę z igieł robił widły!" "Tyle wideł! Taki zapas!" Dostaniecie widły nowe!" Jan Brzechwa napisał fajny wierszyk dla dzieci o jeżu. Wiersz Jana Brzechwy pod tytułem Jeż. Wesoły wiersz Jana Brzechwy odpowiadający na pytanie skąd się biorą dziury w serzeStrona wiersza dla dzieci: https://4parents.info/pl/jan-brzechwa-chrzan/Inn 50 zł. Wyniki: 1-21. Wyniki: 30. Czy chcesz być informowany o nowych ogłoszeniach. z wybranymi przez Ciebie parametrami? Obserwuj wyszukiwanie. Ogłoszenia o tematyce: wiersz jana brzechwy na Sprzedajemy.pl - Kupuj i sprzedawaj rzeczy używane i nowe w Twojej okolicy. Szybka, łatwa i lokalna sprzedaż rzeczy z drugiej ręki. Jan Brzechwa to niezmiennie jeden z najpopularniejszych polskich twórców dla dzieci; funkcjonują dwie daty jego urodzenia: 1900 i 1898 rok, zawsze jednak 15 sierpnia. Międzywojnie w zawodowym życiu Brzechwy zdominowały kabarety i prawo. Tworzył piosenki, skecze, równocześnie był cenionym specjalistą w dziedzinie prawa autorskiego. Urodzony: 15.08.1898 Zmarły: 02.07.1966. Polski poeta pochodzenia żydowskiego, autor bajek i wierszy dla dzieci, satyrycznych tekstów dla dorosłych, a także tłumacz literatury rosyjskiej. Jan Brzechwa młodość spędził na Kresach Wschodnich, podróżując ze swą rodziną. Wiersze dla dzieci. Jan Brzechwa Wydawnictwo: Wilga opowieści dla młodszych dzieci. 119 str. 1 godz. 59 min. Szczegóły. Kup książkę. Jan Brzechwa (ur. jako Jan Wiktor Lesman) - polski poeta i tłumacz żydowskiego pochodzenia. Jego pierwszy zbiór wierszy dla dzieci opublikowano, dopiero gdy miał 40 lat. Zresztą Brzechwa nigdy nie był KwkKKw. Spotkanie z matką - Konstanty Ildefons Gałczyński Ona mi pierwsza pokazała księżyc i pierwszy śnieg na świerkach, i pierwszy deszcz. Byłem wtedy mały jak muszelka, a czarna... Matka - Zbigniew Herbert Upadł jej z kolan kłębek włóczki. Rozwijał się w pośpiechu i uciekał na oślep. Trzymała początek życia. Owijała na... Czas niedokończony - Jan Twardowski Nie odpowiadajcie razem i osobno że nie ma ludzi niezastąpionych bo przecież moja matka łagodna i nieubłagana cała w... Do matek - Jan Brzechwa Które swym dzieciom czytają moje wiersze Powiedział ktoś, żem zmyślny strateg, Bo gdy dla dzieci piszę wiersze, Właściwie piszę... Mama - Zbigniew Herbert Myślałem: nigdy się nie zmieni zawsze będzie czekała ubrana w białą suknię i niebieskie oczy na progu wszystkich drzwi... Do mamy - Maria Konopnicka ? A gdzie to idziesz, dziecino droga? Gdzie to tak późno błąkasz się sama? ? O, ja daleko idę... Matka - Leopold Staff O zmierzchu przy oknie Matka trąca nogą bieguny Kołyski, w której śpi dziecko. Ale już nie ma kołyski, Ale... Jak kochać mamę - Władysław Bełza Zewsząd mię pytasz figlarna dziatwo, Jak kochać mamę? ? a to tak łatwo: Zawsze jej tylko spełniaj rozkazy, Strzeż się... Zawsze mama - Władysław Bełza Zwróć się dziatwo ku tej dobie, W niemowlęce twoje latka, Gdy jak Anioł Stróż przy tobie, Pochylona stała matka; Jak... Józio i Matka - Stanisław Jachowicz Mateczko! ślicznie cię proszę, Kup mi ciastko za trzy grosze, Albo dwa obwarzaneczki, Rzecze Józio do Mateczki. Mateczka nic... Pomocnica mamusi - Józef Antoni Birkenmajer Ola pilna i nie lubi, Gdy ktoś zbija bąki, ? Sprząta, szyje, czasem pierze, Chętnie chodzi po sprawunki. Nigdy na... Jan BrzechwaKaczka dziwaczkaNad rzeczką opodal krzaczka, Mieszkała kaczka-dziwaczka,Lecz zamiast trzymać się rzeczki, Robiła piesze poszła więc do fryzjera: „Poproszę o kilo sera!”Tuż obok była apteka: „Poproszę mleka pięć deka.”Z apteki poszła do praczki Kupować pocztowe się kaczki okropnie: „A niech tę kaczkę gęś kopnie!”Znosiła jaja na twardo I miała czubek z kokardą,A przy tym, na przekór kaczkom, Czesała się raz maczku paczkę, By pisać list drobnym tasiemkę starą, Mówiła, że to gdy połknęła dwa złote, Mówiła, że odda się inne kaczki: „Co będzie z takiej dziwaczki?”Aż wreszcie znalazł się kupiec: „Na obiad można ją upiec!”Pan kucharz kaczkę starannie Piekł, jak należy, w zdębiał, obiad podając, Bo z kaczki zrobił się dodatku cały w buraczkach, Taka to była dziwaczka!Jan BrzechwaPsie smutkiNa brzegu błękitnej rzeczki Mieszkają małe pierwszy jest z tego powodu Że nie wolno wchodzić do ogrodu, Drugi – że woda nie chce być sucha, Trzeci – że mucha wleciała do ucha, A jeszcze, że kot musi drapać, Że kura nie daje się złapać, Że nie można gryźć w nogę sąsiada I że z nieba kiełbasa nie spadaA ostatni smuteczek jest o to, Że człowiek jedzie, a piesek musi biec wystarczy pieskowi dać mleczko I już nie ma smuteczków nad FredroMałpa w kąpieliRada małpa, że się śmieli, Kiedy mogła udać człeka, Widząc panią raz w kąpieli, Wlazła pod stół – cicho czeka. Pani wyszła, drzwi zamknęła; Małpa figlarz – nuż do dzieła! Wziąwszy pański czepek ranny, Prześcieradło I zwierciadło –Szust! Do wanny. Dalej kurki kręcić żwawo! W lewo, w prawo, Z dołu, z góry, Aż się ukrop puścił z rury. Ciepło – miło – niebo – raj! Małpa myśli: „W to mi graj!” Hajże! – kozły, nurki, zwroty, Figle, psoty, Aż się wody pod nią mącą! Ale ciepła coś za wiele… Trochę nadto… Ba, gorąco!… Fraszka! – Małpa nie cielę, Sobie poradzi: Skąd ukrop ciecze, Tam palec wsadzi. „Aj! Gwałtu! Piecze!” Nie ma co czekać, Trzeba uciekać! Małpa w nogi Ukrop za nią – tuż, tuż w tropy, Aż po progi. Tu nie żarty – parzy stopy… Dalej w okno… Brzęk! Uciekła! Że tylko palce popiekła, Nader szczęśliwa. – Tak to zwykle w życiu bywaJan BrzechwaJak rozmawiać trzeba z psemWy nie wiecie, a ja wiem Jak rozmawiać trzeba z psem,Bo poznałem język psi, Gdy mieszkałem w pewnej więc wołam: -Do mnie psie! I już pies odzywa wołam: – Hop-sa-sa! I już mam przy sobie gdy powiem: – Cicho leż! Leżę ja i pies mój dłoń wyciągam doń, Grzecznie liże moją zabawnie szczerzy kły, Choć nie bywa nigdy psu kość dam- pies ją ssie, Bo to są zwyczaje pisałem wierszyk ten, Pies u nóg mych zapadł w sen,Potem wstał, wyprężył grzbiet, Żebym z nim na spacer szedłSzliśmy razem – ja i on, Pies postraszył stado wron,Potem biegł zwyczajem psim, A ja biegłem razem z nimOn ujadał. A ja nie Pies i tak rozumie rozumie, bo ja wiem, Jak rozmawiać trzeba z psem. Jan BrzechwaKwokaProszę pana, pewna kwoka Traktowała świat z wysoka I mówiła z przekonaniem: „Grunt to dobre wychowanie!” Zaprosiła raz więc gości, By nauczyć ich grzeczności. Pierwszy osioł wszedł, lecz przy tym W progu garnek stłukł kopytem. Kwoka wielki krzyk podniosła: „Widział kto takiego osła?!” Przyszła krowa. Tuż za progiem Zbiła szybę lewym rogiem. Kwoka gniewna i surowa Zawołała: „A to krowa!” Przyszła świnia prosto z błota. Kwoka złości się i miota: „Co też pani tu wyczynia? Tak nabłocić! A to świnia!” Przyszedł baran. Chciał na grzędzie Siąść cichutko w drugim rzędzie, Grzęda pękła. Kwoka wściekła Coś o łbie baranim rzekła I dodała: „Próżne słowa, Takich nikt już nie wychowa, Trudno… Wszyscy się wynoście!” No i poszli sobie goście. Czy ta kwoka, proszę pana, Była dobrze wychowana? Jan BrzechwaRyby, żaby i rakiRyby, żaby i raki Raz wpadły na pomysł taki, Żeby opuścić staw, siąść pod drzewem I zacząć zarabiać śpiewem. No, ale cóż, kiedy ryby Śpiewały tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle wydął żałośnie skrzele: „Słuchajcie mnie przyjaciele, Mam sposób zupełnie prosty – Zacznijmy budować mosty!” No, ale cóż, kiedy ryby Budowały tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle tedy rzecze: „Rodacy, Musimy się wziąć do pracy, Mam pomysł zupełnie nowy – Zacznijmy kuć podkowy!” No, ale cóż, kiedy ryby Kuły tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak. Odezwie się więc ropucha: „Straszna u nas posucha, Coś zróbmy, coś zaróbmy, Trochę żywnosci kupmy! Jest sposob, ja wam mówię, Zacznijmy szyć obuwie!” No, ale cóż, kiedy ryby Szyły tylko na niby,BR> Żaby Na aby-aby, A rak Byle wreszcie tak powiada: „Czeka nas tu zagłada, Opuściliśmy staw przeciw prawu – Musimy wrócić do stawu.” I poszły. Lecz na ich szkodę Ludzie spuścili wodę. Ryby w płacz, reszta też, lecz czy łzami Zapełni się staw? Zważcie sami, Zwłaszcza że przecież ryby Płakały tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle BrzechwaCap na grapieWlazł kotek Na płotek, Ujrzał capa na grapie. – Zmykaj, capie, Bo cię podrapię! A cap nic – tylko grapie zebrali się gapie, Wszyscy patrzą na capa, A kota aż świerzbi łapa. – Zmykaj, capie, Bo cię podrapię! A cap nic – tylko na kota gapie. – Daj mu, capie, po czapie! A cap nic – tylko sapie. I nie dziwota, Bo cap nie złapie Kota, A kot podrapie Capa, Jako że cap jest mu wciąż grozi i grozi: – Zmykaj, capie, Bo cię podrapię! Więc wziąwszy na rozum kozi, Do domu umknął cap. Teraz go, kocie, łap!Jan BrzechwaHipopotamZachwycony jej powabem Hipopotam błagał żabę: „Zostań żoną moją, co tam, Jestem wprawdzie hipopotam, Kilogramów ważę z tysiąc, Ale za to mógłbym przysiąc, Że wzór męża znajdziesz we mnie I że ze mną żyć przyjemnie. Czuję w sobie wielki zapał, Będę ci motylki łapał I na grzbiecie, jak w karecie, Będę woził cię po świecie, A gdy jazda już cię znuży, Wrócisz znowu do kałuży. Krótko mówiąc – twoją wolę Zawsze chętnie zadowolę, Każdy rozkaz spełnię ściśle. Co ty na to?” „Właśnie myślę… Dobre chęci twoje cenię, A więc – owszem. Mam życzenie…”„Jakie, powiedz? Powiedz szybko, Moja żabko, moja rybko, I nie krępuj się zupełnie, Two życzenie każde spełnię, Nawet całkiem niedościgłe…”„Dobrze, proszę: nawlecz igłę!” Jan BrzechwaChory mułPewien muł Niedobrze się czuł, Więc poszedł do lekarza i rzekł: – Niech pan doktor mi da jakiś lek. Zapytał muła lekarz: – A na co ty, mule, narzekasz? Co ci dolega, mule? Rzekł muł: – Mam łamania i bóle. – A co boli cię? – lekarz znów pyta. – Oj, bolą mnie, bolą kopyta, A jeśli mam przy tym być szczery, To nie jedno, nie dwa, ale cztery, Wszystkie cztery, do samej kości, Nawet ruszyć żadnym nie mogę… I na dowód swojej słabości Kopnął lekarza w prawda wynika doniosła, Że muł jednak ma w sobie coś z KonopnickaNasza czarna jaskółeczkaNasza czarna jaskółeczka Przyleciała do gniazdeczka Przez daleki kraj Bo w tem gniazdku się rodziła Bo tu jest jej strzecha miła Bo tu jest jej raj!A ty, czarna jaskółeczko Nosisz piórka na gniazdeczko Ścielesz dziatkom je! Ścielże sobie, ściel niebogo, Chłopcy pójdą swoją drogą, Nie ruszą go, nie! Wanda ChotomskaDlaczego cielę ogonem mieleW cielętniku stoi cielę i ogonem w kółko wyrwał się z chlewika: – Czy to cielę spadło z byka ? Nikt ogonem tak nie miele, więc dlaczego miele cielę ?Przyszła koza, furtkę bodzie: – Pewnie nudno mu w zagrodzie. Mnie się zdaję, że to cielę z nudów tak ogonem miele.– Z nudów? – Z nudów ! – Może z głodu ?Wlazło cielę do ogrodu, zjadło mlecz i seradelę i ogonem dalej gęś z gąsiorem. – Czy to cielę nie jest chore ? Może zjadło wilcze ziele i ogonem przez to miele ?– Wilcze ziele ? Nie, aniele, ciele jadło seradelę. – Może zjadło jej za wiele ? – Może to przez decybele ? – Może to jest tik nerwowy ? – Może tęskno mu do krowy ?Przyszły kury, indyk, kaczor, wszyscy gdaczą, meczą, kwaczą, strasznie martwię się cielęciem indyk z kozą, gęś z z pastwiska przybiegł źrebak i rzekł: – Martwić się nie trzeba, tylko trzeba spytać cielę, czemu tak ogonem bo jeśli w kółko miele, ma w tym chyba jakieś cele. – Mam- kiwnęło głową cielę- robię muchom karuzelę !]Joanna PapuzińskaTygryskiMoja piżama – cała w tygrysy. A te tygrysy straszne urwisy, A te tygrysy nie chcą spać nocą, Fikają kozły, skaczą i się gniewa: – Spać trzeba teraz! Wszystkie tygryski z piżamy zbiera, Chowa do szafy, na klucz zamyka, Żeby już dzisiaj nie mogły do pracy śpieszy się tato, Otwiera szafę, wyjmuje palto. Nagle wiatr dmuchnął, porwał tygryski, Jakby to były jesienne listki, I z tygryskami przez okno uciekł, I po ogródku wszystkie tygryski zebrać z powrotem, O, ten na kwiatku usiadł jak motyl, Ten się na nitce pajęczej kiwa, A ten biedaczek leży w pokrzywach. A ten na ścieżce. A ten pod listkiem. Czy to już wszystkie? – Tak, chyba wszystkie…Koszę tygrysków zanoszę mamie. Mama układa je na piżamie. Te na rękawach, te na kieszeniach… Ale jednego tygryska nie ma! Nie ma w pokoju, nie ma w ogrodzie. Mały tygrysku, gdzieś nam się podział?Leci latawiec w górze, nad drogą, Ma kolorowy i długi ogon. Może tygrysek chciał zwiedzić świat I na ogonie latawca siadł? A teraz leci sam nie wie dokąd, Bardzo daleko, bardzo wysoko?A może rzeka co płynie obok, Wzięła tygryska w podróż ze sobą? Może ta szybka, zielona woda Już mi tygryska nigdy nie odda?Łaciaty kocur wskoczył na okno. – Możeś ty kocie tygryska połknął? Może myślałeś, że to jest myszka, I przez pomyłkę zjadłeś tygryska?Aż wreszcie … tato przychodzi z pracy. – Czemu, córeczko tak na mnie patrzysz? Czemu się ze mnie obie śmiejecie? – Bo ty tygryska masz na berecie! Bo nasz tygrysek nigdzie nie uciekł! Bo on z tatusiem poszedł i wrócił!I tak się dobrze skończyło wszystko. I dzień się kończy. Wieczór już blisko. Wkrótce światełka w oknach zabłysną. Spać się zachciało moim PijanowskiKolorowa krowaŻyła, była sobie krowa Niesłychanie kolorowaBrzuch – brązowy, pysk zielony, róg-czerwony z jednej strony,a na grzbiecie – popatrz! – Łata. Jaka wielka i za wstyd! Ta pstrokacizna, Rzecz nie krowia – każdy przyzna –Bo wypadek przecie rzadki, Krowa w kolorowe żyć można tak pstrokato? Trzeba coś poradzić na to,Krowo, bardzo jest nie zdrowo, Być tak strasznie kolorową,Gdy się taka rzecz wydarza, Trzeba ruszać do lekarza,niech cię zbada, niechaj powie, czy w porządku krowie zdrowie,lekarz krowę zważył, zmierzył, język zbadał, w róg uderzył,kazał westchnąć jej głęboko, ryknąć głośno, zamknąć oko,nogę zgiąć i wyprostować, aż się zadyszała ją od stóp do głowy I powiada tymi słowy:Całkiem zdrowa jest ta krowa Niesłychanie brązowy – zabłocony, Róg z tej strony pobrudzony,Pysk zielony – prosta sprawa, Ze śniadania jeszcze ta łata tak pstrokata, Bo nie myta całę lata!Bardzo przyda się urodzie Kąpiel w rzece, w ciepłej krowa kolorowa, stoi czarno-biała wie – już innym powie, Co przystoi każdej krowie-Niechaj dobrze zapamięta: Myj się co dzień, nie od Jerzy KernŻyrafa u fotografaPrzyszła pewna żyrafa do fotografa. – Czy to pan robi zdjęcia? – Ja. – A ładne są te zdjęcia? – Ba! – I tak sam pan je robi? – Sam. – A ma pan aby kliszę? – Mam. – A nie pęknie ta klisza? – Nie ma mowy. – A objął mnie pan całą? – Nie, do połowy. – A co będzie z drugą połową? – Zdejmę osobno. – Czy za tę samą cenę? – Nie, za dopłatą drobną. – A na jednym zdjęciu się nie da? - Wykluczone. – To niech pan robi. – Pstryk! Pstryk! Zrobione. – A teraz? – Teraz zlepię te zdjęcia najlepiej jak potrafię. I wręczę za chwilę pani tę wspaniałą fotografię. Jan BrzechwaZOOPapugaPapużko, papużko, Powiedz mi coś na uszko. Nic nie powiem, boś ty plotkarz, Powtórzysz każdemu, kogo ty jesteś, krokodylu? Ja? Znad Nilu. Wypuść mnie na kilka chwil, To zawiozę cię nad jest dziki, dzik jest zły Dzik ma bardzo ostre kły. Kto spotyka w lesie dzika, Ten na drzewo zaraz skaczą niedościgle Małpy robią małpie figle, Niech pan spojrzy na pawiana Co za małpa, proszę pana!ŻyrafaŻyrafa tym głównie żyje, Że w górę wyciąga szyje, A ja zazdroszczę żyrafie, Ja nie przedstawić sobie Pan żubr we własnej osobie. No, pokaż się żubrze. Zróbże Minę uprzejmą pan ma stopy duże, Panie kangurze! Wiadomo, dlatego kangury W skarpetkach robią ta zebra jest prawdziwa? Czy to tak naprawdę bywa? Czy też malarz z bożej łaski Pomalował osła w paski?LisRudy ojciec, rudy dziadek Rudy ogon to mój spadek, A ja jestem rudy lis. Ruszaj stąd, bo będę TuwimPtasie radioHalo, halo! Tutaj ptasie radio w brzozowym gaju, Nadajemy audycję z ptasiego kraju. Proszę, niech każdy nastawi aparat, Bo sfrunęły się ptaszki dla odbycia narad: Po pierwsze – w sprawie, Co świtem piszczy w trawie? Po drugie – gdzie się Ukrywa echo w lesie? Po trzecie – kto się Ma pierwszy kąpać w rosie? Po czwarte – jak Poznać, kto ptak, A kto nie ptak? A po piąte przez dziesiąte Będą ćwierkać, świstać, kwilić, Pitpilitać i pimpilić Ptaszki następujące: Słowik, wróbel, kos, jaskółka, Kogut, dzięcioł, gil, kukułka, Szczygieł, sowa, kruk, czubatka, Drozd, sikora i dzierlatka, Kaczka, gąska, jemiołuszka, Dudek, trznadel, pośmieciuszka, Wilga, zięba, bocian, szpak Oraz każdy inny – słowik Zaczął tak: „Halo! O, halo lo lo lo lo! Tu tu tu tu tu tu tu Radio, radijo, dijo, ijo, ijo, Tijo, trijo, tru lu lu lu lu Pio pio pijo lo lo lo lo lo Plo plo plo plo plo halo!”Na to wróbel zaterlikał: „Cóż to znowu za muzyka? Muszę zajrzeć do słownika, By zrozumieć śpiew słowika. Ćwir ćwir świrk! Świr świr ćwirk! Tu nie teatr Ani cyrk! Patrzcie go! Nastroszył piórka! I wydziera się jak kurka! Dość tych arii, dość tych liryk! Ćwir ćwir czyrik, Czyr czyr ćwirik!”I tak zaczął ćwirzyć, ćwikać, Ćwierkać, czyrkać, czykczyrikać, Że aż kogut na patyku Zapiał gniewnie: „Kukuryku!”Jak usłyszy to kukułka, Wrzaśnie: „A to co za spółka? Kuku-ryku? Kuku-ryku? Nie pozwalam, rozbójniku! Bierz, co chcesz, bo ja nie skąpię,Ale kuku nie ustąpię. Ryku – choć do jutra skrzecz! Ale kuku – moja rzecz!” Zakukała: kuku! kuku! Na to dzięcioł: stuku! puku! Czajka woła: czyjaś ty, czyjaś? Byłaś gdzie? Piłaś co? Piłaś, to wyłaź! Przepióreczka: chodź tu! Pójdź tu! Masz co? daj mi! rzuć tu! rzuć tu!I od razu wszystkie ptaki W szczebiot, w świegot, w zgiełk – o taki: „Daj tu! Rzuć tu! Co masz? Wiórek? Piórko? Ziarnko? Korek? Sznurek? Pójdź tu, rzuć tu! Ja ćwierć i ty ćwierć! Lepię gniazdko, przylep to, przytwierdź! Widzisz go! Nie dam ci! Moje! Czyje? Gniazdko ci wiję, wiję, wiję! Nie dasz mi? Takiś ty? Wstydź się, wstydź się!” I wszystkie ptaki zaczęły bić się. Przyfrunęła ptasia milicja I tak się skończyła ta leśna audycja. Maria KonopnickaMuchy samochwałyU chomika w gospodzie Siedzą muchy przy miodzie. Siedzą, piją koleją, I z pająków się się łapkami Nad pełnemi kuflami. Zagiął chomik żupana, Miód dolewa do dzbana. — Żebyś, kumo, wiedziała,Com już sieci narwała, Com z pająków nadrwiła, Tobyś ledwo wierzyła! — Moja kumo jedyna! Czy mi pająk nowina?Śmiech doprawdy mnie bierze… Pająk!… Także mi zwierzę! — Żebyś, kumo, wiedziała, Trzem pająkom bez mała, Jak się dobrze zasadzę,Trzem pająkom poradzę!… — Moja kumo kochana! (Chomik! dolej do dzbana!) Moja kumo jedyna, Czy mi pająk nowina?Prawi jedna, to druga, A tu z kąta coś mruga… Prawi czwarta i piąta, A coś czai się z kąta. Pająk ci to, niecnota,Nić — tak długą — namota! Zdusił muchy przy miodzie, W chomikowej gospodzie. Dzień Ojca Dzień Ojca obchodzony jest w Polsce 23 czerwca. Tego dnia wszyscy tatusiowie mają swoje święto. Jest to doskonała okazja do tego, aby pokazać, jak ważną rolę pełnią w naszym życiu ojcowie – bez znaczenia czy są ojcowie biologiczni czy nie, bo tak naprawdę nie sztuką jest zostać ojcem, sztuką jest nim być. Dzień Ojca można świętować w dowolny sposób. Czasami wystarczy wierszyk i laurka, by pokazać, że pamięta się o bliskiej osobie. Historia święta Dzień Ojca to święto, którego początki sięgają początku XX w. w USA. Dokładniej rzecz ujmując chodzi o wydarzenie z 1910 r., kiedy to Sonora Smart Dodd – córka weterana wojny secesyjnej , postanowiła uczcić pamięć ojców za ich opiekę, poświęcenie i trud, jaki wkładają w wychowanie swoich pociech. W Stanach Zjednoczonych Dzień Ojca zaczęto świętować od 1972 r. w trzecią niedzielę czerwca. Najpiękniejszy wiersz o Ojcu autorstwa Jana Brzechwy: Ojciec Nieżywe, smutne słowa: „Mały Jaś”, Mów do mnie znów jak dawniej. Światło zgaś, Chcę z tobą być jak dawniej sam na sam, By dobrze, tak jak dawniej, było nam. Przy tobie, tak jak dawniej, siądę tuż I będę aż do świtu milczał już; I tylko będę słuchał twoich słów, A ty znów, tak jak dawniej, do mnie mów. Ja wiem, jak ci jest trudno przemóc grób, Lecz zrób to, jeśli możesz, dla mnie zrób… Tu nic się nie zmieniło, tylko – czas… Przyjdź do mnie nie na długo, chociaż raz, I powiedz, tak jak dawniej: „Mały Jaś”, Obejmij tak jak dawniej, lampę zgaś, Do siebie na kolana znów mnie weź I siwe moje włosy dłonią pieść. Wiersze z okazji Dnia Ojca Szukacie wierszyków z okazji Dnia Ojca? U nas znajdziecie największy zbiór wierszy i życzeń na Dzień Ojca, które doskonale sprawdzą się na inscenizacji w szkole, a także będą świetnym pomysłem na prezent. Zachęcamy do przejrzenia naszych propozycji i życzymy miłej lektury. *** Wiemy jak ciężko pracujesz tato! Bardzo Cię wszyscy kochamy za to a także za Twe szlachetne serce, w którym rodzina pierwsze ma miejsce! W ten dzień świąteczny przyjmij podziękę za wiarę, mądrość, ojcowską rękę. Wysłuchaj życzeń co z serca płyną: Niech wichury mroźne Ciebie ominą! *** Dziękuję, że znosiłeś to, czego nie sposób było znieść, że robiłeś coś z niczego, że dawałeś, mając puste kieszenie, że wybaczałeś, choć nie przepraszałam, że kochałeś, gdy kochać się nie dało, że mnie wychowałeś i że to wszystko Ci się udało. *** Milczenie jest złotem, niech więc mówią kwiaty, każde mądre dziecko słucha swego taty. *** Z okazji Twojego Święta, za wczoraj i za dziś, każdym czułym serca uderzeniem i każdym z niego płynącym życzeniem zdrowia, sił i codziennej radości wraz ze słowami największej wdzięczności za wszystkie dla nas trudy i starania składamy Ci dzisiaj podziękowania. *** Tatusiowi Drogiemu Zawsze uśmiechniętemu Dużo życzymy radości I dni pełnych miłości Szczęściem wypełnionych chwil A do pracy… …dużo sił! *** W czerwcowy wtorek czerwcowy wiatr z odświętną minął do miasta wpadł wszedł do kwiaciarni przed ósmą tuż i kupił bukiet z tysiąca róż koło przedszkola przystanął wiatr i każdemu Ojcu podarował kwiat Dziś jak tylko z łóżka wstałam, zaraz tatę uściskałam, uściskałam z całej siły i wrzasnęłam: Tato miły, nos do góry, uszy też, Dziś jest święto Taty, wiesz? Każdy Tata je obchodzi, ty też obchodź, co Ci szkodzi? a jeżeli nie dasz rady, zjeść tej całej czekolady, tortu, lodów i piernika Znajdziesz we mnie pomocnika! Kochany Tato, mnie chodzi o to, byś złapał rybkę małą lecz złotą. Ta złota rybka już się postara, aby życzenia Twe spełnić zaraz. Tato, Tato, Jesteś tu, Proszę przybądź, przy mnie stój, Ci życzenia pragnę złożyć, Kwiatek w rękę Ci położyć, W dzień Twego święta, Niech twa buzia, zawsze będzie uśmiechnięta, Kocham Ciebie mój Tatusiu, Dar Miłości miej w swym serdusiu. Pozdrowienia Ci przesyłam życzy… kiedy deszcz kapie i straszy, gdy muszę zjeść talerz kaszy, gdy rower wciąż łańcuch gubi, gdy myślę że nikt mnie nie lubi, wtedy przytulić się do taty muszę szybko tatuś nazwie mnie jak zawsze – złotą rybką pożartuje, w nos da prztyczka i pomoże. Rower jedzie. Kasza dobra. A deszcz? niech pada sobie na dworze dla mamy i i taty Dziś Dzień Ojca Drogi Tato. Co Ty dzisiaj powiesz na to? Ślę Ci szczere me życzenia. Czy w Twym życiu to coś zmienia? Mam nadzieję, że się cieszysz i że dzisiaj się nie spieszysz. Bo to święto jest dla Ciebie, byś urządził je dla siebie. Tato Kochany dziś jest święto Twe i wiedz, że najbardziej kocham Cię Dam Ci prezentów całą moc, żebyś otwierał je całą noc Potem zobaczę uśmiech na Twej twarzy i coś cudownego się wydarzy. Ale co to będzie to zobaczysz sam i to nie będzie jakiś chłam, więc skup się popatrz dalej w ten sms Co tam napisane? – KOCHAM CIĘ! Z okazji Dnia Taty, tato ukochany, niech każdy dzień będzie udany, niech samochód się nie psuje i uśmiech na twarzy maluje, niech Ci skowronek na rękę przyleci i żebyś zawsze miał powód do dumy ze swoich dzieci! Dziękuję, że znosiłeś to, czego nie sposób było znieść, że robiłeś coś z niczego, że dawałeś, mając puste kieszenie, że wybaczałeś, choć nie przepraszałam, że kochałeś, gdy kochać się nie dało, że mnie wychowałeś i że to wszystko Ci się udało! W tym szczególnym dniu chcemy Ci Tato podziękować za wsparcie, na jakie zawsze możemy liczyć, za pomoc, gdy czujemy bezradność, za wiarę w nas, gdy nam nie starcza wiary. Zawsze będziemy pamiętać Twoją ciężką pracę i poświęcenie dla nas Tato. Życzymy Ci, aby nigdy nie opuściła Cię Twoja siła i dobry humor wiedząc, że Twoje dzieci sercem są zawsze z Tobą, sercem pełnym miłości i wdzięczności. Kochany Tato, zacznę zwyczajnie, że z Tobą w domu zawsze jest fajnie. I w deszcz i słotę w smutku w radości, wspierasz i uczysz szczęścia i miłości. Dzisiaj za wszystko chcę Ci podziękować i skromny bukiet kwiatów podarować. Cóż my dzisiaj Tobie, Cóż my dzisiaj damy? Nasz Dobry, Nasz Drogi Tatusiu kochany? Ni cennych prezentów, Ni złota nie mamy, Dla Ciebie Tatusiu, Nasz bardzo Kochany Kochany Tato! Mało jeszcze wiemy o życiu i pewnie nie jesteśmy dobrymi doradcami, a nawet czasem trudni z nas partnerzy do rozmowy, ale z każdym dniem przybywa nam wiedzy i doświadczenia, więc chcemy żebyś wiedział, że masz w nas bratnie dusze. Wiemy, jak ciężko pracujesz, Tato! Bardzo Cię wszyscy kochamy za to, a także za Twe szlachetne serce, w którym rodzina pierwsze ma miejsce! W ten dzień świąteczny przyjmij podziękę za wiarę, mądrość, ojcowską rękę. Wysłuchaj życzeń, co z serca płyną: Niech wichry mroźne Ciebie ominą! Kochany Tato, dziękuję Ci za rady, Słowa proste i trudne, Dziękujemy za wszystkie wspólne chwile, Za to, że pracujesz dla nas I zdzierasz sobie nerwy. Tato najdroższy, bardzo Cię kochamy I jak umiemy, to pomagamy Drogi Tatusiu – najlepszy na świecie, który mnie kochasz w zimie i w lecie, jesienią, wiosną, w niezmiennej trosce, w szczęśliwym domu – jak w raju rosnę za Twoją dobroć dzisiaj dziękuję, zdrowia, łask Bożych, szczęścia winszuję. Bezpiecznej jazdy, spełnienia marzeń, pięknych urlopów i na zawsze razem! Choć jestem duży – bez swego Taty bez przerwy wpadałbym w tarapaty. Kiedy więc przyjdą jakieś kłopoty, od razu Tacie oznajmiam o tym. A wtedy zaraz łatwiej i prościej uda się wybrnąć z wszelkich trudności. Tatusiu kochany, my z serca Ci składamy: Zdrowia, sił i codziennej radości, żadnych problemów ze stawami kości. Obyś miał zawsze spokojną głowę, do nas – dziewczyn nerwy stalowe. Cierpliwość świętą! Rękę nie ciężką! Spokojnego ducha, kiedy trwa zawierucha. Niech Ci płyną jak najmilej życia trudne chwile, w dzień dzisiejszy Tatku miły, tego my córeczki Ci życzymy! Żadne słowa nie oddadzą tego, kim dla mnie jesteś. Żaden płomień nie strawi mego do Ciebie uczucia. Żaden człowiek nie zrobi dla mnie tyle, ile Ty dla mnie zrobiłeś. Kocham Cię Tato. Kochany Tato, Kiedy przytulam się do Ciebie, To jest mi cieplej niż słońcu na niebie, Więc nie wypuszczaj mnie ze swych ramion, Kocham Cię bardzo Mój Tatusiu!!! Wiele bym Ci życzyć chciała, ale jestem bardzo mała dam buziaczka szczerze za to, zamiast życzeń – przyjmij to, Tato! Prowadzi mnie do szkoły dzień po dniu, Nauczył mnie wesołych dobrych słów, Opatrzy mi kolano, Na czas obudzi rano I pięknych na dobranoc życzy snów. On jest taki, właśnie taki, mówię Wam ! Jakie szczęście, że przy sobie wciąż Go mam ! Z nim- bieg po leśnych ścieżkach- deszcz nie deszcz ! Z nim- zjazd na saneczkach- mocna rzecz ! On jest taki, że po prostu słów mi brak. Jak przyjaciel, jak kolega, starszy brat. Z tatą, z moim tatą dobrze mi ! *** Które swym dzieciom czytają moje wiersze Powiedział ktoś, żem zmyślny strateg, Bo gdy dla dzieci piszę wiersze, Właściwie piszę je dla matek. Te złośliwości nie są pierwsze; Niech szydzi ten, kto lubi szydzić, A zresztą... czego mam się wstydzić? Wyznaję, nieraz żal mi szczerze Mateczki, mamy czy mamusi, Która do rąk mą książkę bierze I swemu dziecku czytać musi. Żal mi, że drogi czas jej kradnę I że się męczą oczka ładne... Wyznaję, myślę nieraz czule, Jak wyglądają te mateczki, Mamusie, mamy i matule, Kiedy czytają me książeczki? I o czym każda skrycie marzy? I czy ma miły wyraz twarzy? Czy spośród mam śpieszących z biura Lub z pracy, już zmęczonych trochę, Uśmiechnie się niekiedy która, Gdy wspomni moje wiersze płoche? Czy się uśmiechnie i, być może, Pomyśli czasem o autorze? Wiadomo przecież od stuleci, Że taki rzeczy jest porządek: Do matek trafia się przez dzieci Tak jak do mężczyzn - przez żółądek. Czy to uwłaszcza matkom miłym? No cóż, przyznaję się. Zgrzeszyłem. Lubię twarzyczki wasze młode I często sobie wyobrażam Wasz wdzięk i powab, i urodę, I mimo woli się rozmarzam. A gdy marzenie mnie kołysze, Wtedy dla dzieci wiersze piszę. Czytaj dalej: Spotkanie z matką #Wiersze o matce Piszecie mi w komentarzach, że Wasze małe dzieci uwielbiają wierszyki i rymowanki. U Nas też są one zdecydowanie na topie. Niedawno Oluś został właścicielem pięknej książki z wierszami Jana Brzechwy wydawnictwa Zielona Sowa. Książka ma sztywne i grube tekturowe kartki, a okładka jest jakby obita, przez co jest miła w dotyku. Pozwala to na przekazanie książki do samodzielnego oglądania nawet małemu dziecku, bo nie tak łatwo ja zjeść czy zniszczyć. 😉 To kolejna publikacja ze stronami w jednolitym, wyraźnym kolorze. Dzięki czemu dziecko może skupić się na obrazkach zwierząt, których dotyczą wierszyki. Ilustracje są bajeczne. Zobaczcie sami. Uśmiechnięte zwierzęta spoglądają na nas z każdej strony. Tekstu jest niewiele. na każdej ze stron znajduje się jeden wierszyk. Duża wyraźna czcionka pozwoli starszym dzieciom na podejmowanie pierwszych prób samodzielnego czytania. Wydawnictwo: Zielona Sowa Rok wydania: 2012 Stron: 20 Format: 20,8×20,8 cm Oprawa: twarda piankowa Ilustracje: Marcin Południak Lubicie wiersze Brzechwy? A może macie tą książeczkę i dobrze znacie jej bohaterów?

wiersz o mamie jan brzechwa